ONA w wersji light tym razem bez chłosty ale z piss, humiliation, verbal humiliation.
Jak już wiecie Ona była zadeklarowana sadystką, zadawanie bólu
fizycznego doprowadzało ja na skraj orgazmu. Jednak nie poprzestawała na
torturach fizycznych, uwielbiała być „wredną, okrutną suką” jak sama o sobie mówiła.
Często publicznie mnie poniżała, nie robiła jednak tego otwarcie, nie stawała
na środku ulicy i nie kazała mi lizać swoich stóp…zazwyczaj nie. Nie obnosiła
się ze swoimi sadystycznymi skłonnościami a praktyki bdsm były zarezerwowane
tylko do naszych prywatnych 4 ścian. Dbała jednak o to by wszyscy znajomi w najlepszym
razie postrzegali mnie, jako słabego, nieogarniętego fajtłapę pantoflarza.
Grała tak jak gdyby była zemną z litości i czystej dobroci serca –„bo sam sobie
by nie poradził”. Pamiętam jak raz byliśmy w Grecji na wycieczce w górach ze
znajomym.
Szliśmy w czwórkę dnem stromego wąwozu, rozmawialiśmy, było
wesoło. Nigdzie specjalnie się nie spieszyliśmy, więc tez tempo marszu było
raczej spacerowe. W pewnym momencie moja Pani przyspieszyła kroku.
- Mam ochotę się przebiec, chodź
– skinęła na mnie i obdarzyła najserdeczniejszym ze swojej,
bogatej palety uśmiechów.
Oboje jesteśmy w świetnej formie, więc szybko oddaliliśmy
się od Tomka i Kasi. Po kilku set metrach, może 1,5 kilometra Ona stanęła. Rozejrzała
się dookoła i nie widząc nikogo zeszła na pobocze ścieżki. Wyciągnęła gumkę i
mocno spięła włosy w koński ogon. Zagryzając dolną wargę popatrzała na mnie z
diabolicznie szyderczym uśmieszkiem.
- siusiu mi się chce – wypowiedziała jak mała dziewczynka.
Nagle zrozumiałem, o co jej chodzi i aż mnie przeszył
dreszcz, niema mowy, oni za kilka chwil tutaj będą, niby jak chcesz mi to
wytłumaczyć. NIE – myślałem.
- kładź się na plecach, pysk otwarty– rozkazała. Pomimo
upału zmroziło mnie. Stałem jak wryty i nie wiedziałem, co zrobić, to była
gruba przesada. Wtedy ona powoli podeszła i wyciągnęła rękę ku mojej twarzy.
- za każdą sekundę zwłoki 10 razów bambusikiem, tak jak
lubisz kotku bez przerwy – powiedziała gładząc mnie delikatnie po policzku. – Naprawdę
chcesz żebym cię zlała na kwaśne jabłko? Już masz 50 ty mały masochisto.
Padłem na ziemie. – Wreszcie. – Odwróciła się szybko zdjęła króciutkie
jenssowe spodenki, pod którymi jak się okazało nic nie miała i kucnęła nade mną.
Już po kilku sekundach z cipki mojej Pani poleciały pierwsze krople ciepłego,
złocistego płynu, które spiłem. Wnet trysnął prawdziwy wodospad moczu zalewał
mi usta, nos i oczy, Pani pochyliła się by dokładnie opryskać mi włosy a potem
koszulę.
Złocisty deszcz leciał nieprzerwanie chyba przez minutę, Musiała
długo trzymać mocz tylko po to żeby mnie teraz upokorzyć. Gdy ostatnie kropelki
przestały lecieć padła komenda:
- Język!
Zrezygnowany, upokorzony nie protestowałem, wyciągnąłem
język by mogła wytrzeć resztki moczu ze swojej cipki. Naciągnęła spodenki i stanęła
nad mną kręcąc głową.
-I jak ty wyglądasz szmato? – Popatrzała na mnie z wyrazem
szczerego obrzydzenia. Ten jej przeszywający wzrok, ta mina była gorsza niż
wszystkie dotychczasowe kary i upokorzenia razem wzięte. Czułem się jak gówno.
– Zaszczany, brudny śmierdzący – kontynuowała. – I co popłaczesz się? – Zaśmiała
się szyderczo bezbłędnie odczytując aktualny mój stan psychiczny. – Idź się
lepiej Wykąp, tam jest rzeka. Chyba, że chcesz żeby tamci się zastali w takim
stanie. Już ich słyszę są tuż. – Najwyraźniej bawiła ją sytuacja. Gdy wstawałem
dostałem jeszcze kopa w tyłek. – No szybciej szmato. Tak szmato, bo tym właśnie
jesteś dla mnie jesteś, BRUDNĄ SZMATA! – Krzyknęła za mną.
Całe szczeknie dnem wąwozu biegła rzeka, do której miałem
najwyżej 100 metrów. Bez namysłu wskoczyłem cały do lodowatej górskiej wody.
Była naprawdę zimna, więc wytrzymałem tylko kilka chwil. Wracając zauważyłem, że Tomek z Kasią są już
przy NIEJ. Gdy mnie zobaczyli natychmiast wybuchnij gromkim wesołym śmiechem.
- ciepła woda? – Zawołał Tomek widząc jak się trzęsę.
- haha nie trzeba było sikać do wody. Widzisz pokarało cię.
– Dodała Kasia.
- z niego to zawsze taki fajtłapa – wesoło skwitowała moja
Pani. – Zawsze sobie coś zrobi.
Choć tu kochanie mam ręcznik w plecaku zaraz ci wyjmę.
- Dobrze, że wzięłam go – powiedziała wyciągając ręcznik z plecaka,
– czemu zawsze ja muszę o wszystkim myśleć? Proszę. – Podała mi suchy ręcznik.
Trzeba było wciąć druga koszulkę tak jak ci mówiłam skarbie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz